wtorek, 29 sierpnia 2017

Domek narzędziowy - finisz



Witajcie! 

Dziś znowu tematyka działkowa, ponieważ skończyliśmy projekt pt. domek narzędziowy. 
We wcześniejszych postach pokazywałam Wam tegoroczne postępy z prac wokół altanki i nie spodziewałam się, że w tym sezonie plan wykonamy z nadwyżką :)

Zaczęło się od podłogi na werandzie, później powstało zadaszenie miniwerandy, a na końcu dostawiona została właśnie szopka na narzędzia. 
Wszystkie prace zaplanował i wykonał, przy  pomocy męskiej części rodziny, mój cudowny teść:) 
Na samym końcu zamówiłam przez internet siding i razem z Pawłem obłożyliśmy nim nowopowstały domek narzędziowy.

Dziś pokazuję ostateczny efekt prac.

Oczywiście do dopracowania są jeszcze jakieś szczegóły, detale i pomalowanie drewnianego domku na szaro, który teraz wygląda na brudny i stary, a ma ok. 4-5 lat.

Działkę użytkujemy od 3 lat i żeby pokazać Wam, jak bardzo się zmieniło otoczenie domku (sama działka również), poniżej zdjęcie z dnia, kiedy ja przejęliśmy we władanie:)


 A tak jest teraz


Domek narzędziowy powstał z płyty osb i drewnianej konstrukcji.
Zastanawiałam się, czym najlepiej go obić, żeby było ładnie i nie zrujnowało portfela.

Najpierw pomyślałam o drewnianych deskach, ale generalnie drewno tanie nie jest, a żeby estetycznie wyglądało, wymaga tak naprawdę corocznej konserwacji.

Szukając inspiracji w necie trafiłam na zdjęcia domów obitych sidingiem i to był strzał w dziesiątkę. Jest estetyczny, łatwo go utrzymać w czystości, cenowo również ok i przede wszystkim kladzie się go błyskawicznie.

Wymierzyłam więc dokładnie każdą ścianę, zrobiłam spis potrzebnych dodatków (listew, kątowników itp) i złożyłam zamówienie.

Najdłuższa ściana ma długość 3,8 m, więc 4 metrowe listwy akurat wpasowały się w wymiar i nie było konieczne łączenie.

Tę najdłuższą ścianę położyliśmy z Pawłem w któreś popołudnie po pracy w ciągu niecałych dwóch godzin i gdyby nie to, że zrobiło się ciemno, skończylibyśmy całość w jedno popołudnie:)

No dobra, to zapraszam :)











Dzięki osobnemu pomieszczeniu na narzędzia zwolniło mi się miejsce w drewnianej altance. Ogarnęłam ją wstępnie, przywiozłam nasz stary kuchenny stół, skręciłam ikeowski regał Leksvik, który czekał w piwnicy no i zrobiło się w miarę przyjemne miejsce, które niestety jest dość ciemne. Małe okienko wpuszcza bardzo niewiele światła, dlatego na pewno wiosną przemaluję wnętrz altany na biało. Nie da się też uratować podłogi, wymaga koniecznie odmalowania.





Kilka lat temu przywiozłam od rodziców z Kołobrzegu stary zegar z kukułką, który przemalowałam na biało. Z zegara została tylko budka, chwilę wsiał u nas w domu, a odkąd mamy działkę znalazł swoje miejsce tutaj :)


Działkowcy :)
 


A to przykład na to, że trzeba uważać, gdzie się sadzi różne nasiona...:)

Jakoś tak mi się sypnęło i na środku wyrosła mi taka roślinka ;)







Pozdrawiam Was ciepło!

niedziela, 20 sierpnia 2017

Pokój urban jungle


Cześć dziewczyny! W dzisiejszym poście stylistyka nietypowa jak na little white home... :)
Będzie dawno nie pokazywany na blogu pokój Weroniki, mojej 13-letniej córki:)
Kto ma nastolatkę w domu, to wie, że przychodzi taki czas, że różowy kolor staje się passe i znika wszystko w tym kolorze - i z szafy i z pokoju.
U nas ten etap zaczął się jakieś 3-4 lata temu i od tego czasu różowy kolor powoli znikał, pojawiał się ewentualnie w dodatkach, z szarościami, czy bielą.
Ostatni raz pokój Weroniki pokazywałam na blogu ponad rok temu tutaj ze stylistyką mocno odmienną od tego, co jest teraz.
Co było? Jasnoróżowe ściany, tapeta w błękitną kratkę na jednej ze ścian i szare i gwiazdkowe dodatki.



No ale córka mi dorośleje, ma swój gust, upodobania i trzeba pogodzić się z tym, że to, co mi się podoba, nie zawsze podoba się jej...:)

Już kilka tygodni temu, na początku wakacji zapadła decyzja, że odświeżamy pokój - zerwałam tapetę i pomalowałam cały pokój na biało.

Do tego doszły dodatki w tak modnym ostatnio stylu urban jungle, który szczerze mówiąc, no nie przekonuje mnie. Sama dla siebie nie urządziłabym tak pokoju, ale to pokój Wery, więc jak chce, niech ma.

Klimat dają właściwie dodatki, więc w razie czego wystarczy zdjąć zasłony, poszewki i pokój może zyskać nowy klimat. Nie chciałam przyklejać kolejnej tapety, czy fototapety w tym stylu, chociaż przez chwilę miałam taki pomysł, obawiałam się jednak, że każdy, szczególnie "dżunglowaty" wzór na stałe w tym pokoju przytłoczy i tak małe pomieszczenie.

Pokój nie jest jeszcze skończony, do dopracowania jest kilka istotnych szczegółów, ale ponieważ nie wiem, kiedy uda mi się je sfinalizować, pokazuję Wam na razie to, co mamy na tę chwilę. Do końca brakuje jeszcze m.in. powieszonej kraty nad biurkiem oraz galerii plakatów i zdjęć na ścianie po prawej stronie, nad regałem kallax.


Tak jak wspomniałam, klimat jungle wprowadzają tkaniny - zasłony i poszewki (z ananasem, w liście, z owadem i czarna -HM Home).









Urządzając pokój w tym stylu trzeba koniecznie postawić na rośliny. Mi niestety nie udało się jeszcze  zakupić tych idealnie pasujących, palmowatych i podobnych, a jest to jeden z tych ważnych szczegółów, które robią klimat.
Chociaż paprotka z Carrefoura nie jest zła :)






Nowy look zyskał też kącik z biurkiem, głównie za sprawą nowgo krzesła.
Krzesło również średnio w moim stylu, kupiłam je w ciemno na allegro, ale muszę przyznać, że jest leciutkie i wygodne. Ma również miękkie siedzisko.
Aranżacja nad biurkiem tymczasowa, docelowo będzie tam wisiała... metalowa krata, do której można będzie przyczepić zdjęcia, notatki, itp., też już ją kupiłam na allegro, czekam na przywiercenie przez męża...






To na razie tyle:) 
Jak tylko dopracujemy szczegóły, pokażę Wam efekt końcowy:)

Pozdrawiam serdecznie!

wtorek, 8 sierpnia 2017

Biało - zielony balkon
























Dzień dobry:) Lato powróciło do nas na dobre, przynajmniej na najbliższy czas, dlatego po ostatnim poście działkowym, czas na post balkonowy:)

Przed urlopem wywiozłam do pracy kwiaty balkonowe pod opiekę koleżanek i jeszcze ich nie przywiozłam z powrotem.
Balkon świecił pustką, ale w sumie taki nieprzepełniony też mi się podobał.
Brakowało mi jednak trochę zieleni, wystawiłam więc na balkon nasze domowe kwiecia, którym jest tam chyba dobrze.

Jest może trochę mniej sielankowo i romantycznie, ale taka baza po prostu w bieli i zieleni roślin też ma swój urok.



Dodałam jedynie szczyptę granatu i niebieskiego w postaci dodatków - kubka, dzbanka, poduszki...
Granatowe naczynia, to altomowa seria happy/marine, której elementy pokazywałam we wcześniejszych postach.




Emaliowany kubek skradł moje serce:) Lubię go używać do różnych celów:)
Chyba skuszę się na jeszcze jakiś rondelek z tej serii:)



Emaliowane naczynia mają swój urok, na stronie Silesia Rybnik można znaleźć też emaliowane miski w różnych rozmiarach. W takiej misce można np. .... posadzić kwiaty :)











Seria marine, to również drewniane skrzynki. Moja wędruje z balkonu do domu i na odwrót. Czasami trzymam w niej gazety, a czasami służy jako osłonka na doniczkę.









***
A już w piątek wybywam nad morze, ach..., do mojego ukochanego Kołobrzegu:)
Od powrotu z Chorwacji rodzina niemal cały czas w rozjazdach - najpierw Paweł poleciał na ekstremalną wyprawę na ...Spitsbergen:), później Mikołaj pojechał na obóz, tydzień po nim Weronika. W międzyczasie teściowie zabrali Dominika do Ostrołęki i zawieźli go właśnie do Kołobrzegu, do mojej mamy. Był więc czas, że przez kilka dni byliśmy z Pawłem sami, bez wszystkich dzieci...:) Pierwszy raz od 13 lat:)
Więc w piątek wsiadam w pendolino i pędzę po moje najmłodsze dziecię:)

Uściski dla Was, Dziewczyny!