czwartek, 18 lutego 2016

Granat i indygo


Witam Was ciepło! Na początku spieszę z wynikami candy, bo z pewnością wiele z Was czeka na nie. Dziękuję Wam serdecznie za tak liczny udział (niemal 250 osób!) i bardzo się cieszę, że moja niespodzianka przypadła Wam do gustu:)
Maszyna losująca w postaci Pana Męża podała numer 15, pod którym znajdował się komentarz Ani z bloga Mój dom-moja przystań.
Aniu, gratuluję serdecznie! 

****
A poniżej kilka migawek prawie wiosennego salonu. Słońce za oknem działa na mnie bardzo mobilizująco, od razu łapię za ścierkę i odkurzacz, i tak było wczoraj. Odkurzyłam wszystkie kąty, pojeździłam z meblami, zmieniłam zasłony, wstawiłam żonkile do wazonu, ach...:) Aż boję się pomyśleć, co by było gdybym mieszkała w jakimś ciepłym kraju:)

Granat i niebieski w odcieniu indygo bardzo ładnie pasują do białego. To zdecydowanie moje kolory w tym sezonie. Bardzo odświeżają wnętrze i nadają lekkości. Zasłony uszyte z ikeowskiej tkaniny.









 
Przeprosiłam też stary ikeowski regał Leksvik, który ma już ponad 10 lat. Pierwotnie ciemny, bejcowany, kupiony do salonu, potem przemalowany na beżowo. Stał ostatnio u chłopaków. Odświeżyłam go, lekko przeszlifowałam, pomalowałam na biało i z powrotem ustawiłam w salonie. I cieszy znów moje oczy, bo bardzo lubię jego lekko rustykalny kształt.
 

A 10 lat temu nasz salon wyglądał właśnie tak... :) To impreza z okazji 2-gich urodzin Weroniki :) Pomarańczowy rządzi:)
 W tle widać rzeczony regał w pierwotnej wersji.




 Pozdrawiam Was serdecznie!

wtorek, 9 lutego 2016

Biała boazeria w przedpokoju

 


Cześć Dziewczyny! Dzisiaj o małym spontanicznym wnętrzarskim szaleństwie, czyli o białej drewnianej lamperii w przedpokoju :) Generalnie drewno, to moja miłość, uwielbiam drewniane meble, dodatki, podłogi. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się białe drewno na ścianach i właściwie mogłabym mieć całe mieszkanie w tzw. boazerii, oczywiście białej:) Dziwią mnie zawsze pytania na różnych forach, portalach wnętrzarskich, co zrobić z boazerią w kuchni, w przedpokoju... Oczywiście zostawić i pomalować na biało, ewentualnie skrócić do połowy ściany. Moim marzeniem jest nawet łazienka z białą boazerią....ech... :)

Częściowo moje marzenie o białych deskach na ścianie zrealizowałam rok temu w kuchni, na ścianie przy której stoi stół, realizację całego przedsięwzięcia pokazywałam w TYM poście. Rozwiązanie bardzo się sprawdziło i sprawdza nadal, bo ściana brudzi się nadal tak samo, ale łatwo ją teraz wyczyścić.

Z tych kuchennych prac zostało mi kilka desek, które przeleżały rok w piwnicy. Wpadłam na nie ostatnio i zaczęłam się zastanawiać, gdzie je wykorzystać, żeby już nie zawalały piwnicy. Drugim w kolejności miejscem, które brudzi się u nas  najbardziej, jest ściana w przedpokoju, przy wejściu do kuchni i łazienki, co zapewne wynika z takiego, a nie innego ułożenia ciągu komunikacyjnego. Ściana w tym miejscu, szczególnie na wysokości rąk dzieci, była, delikatnie mówiąc, lekko ubrudzona, a ile można wycierać ją ścierką. 
Policzyłam więc ilość desek i okazało się, że jest ich  a k u r a t, łącznie z 3 zapasowymi deskami już pomalowanymi na biało. 
Nieoceniona okazała się pomoc mojego męża, bo piły tarczowej nie odważę się tknąć:) Nasz przedpokój wyglądał niemal jak warsztat stolarski



Deski mocowałam, podobnie jak w kuchni, klejem na gorąco.  Samo położenie zajmuje chwilę, ale jeśli trafi się na ścianę z gniazdkiem, to trzeba trochę podłubać, tutaj też nieoceniona była pomoc Pawła, który wyrzynarką pięknie wyciął otwór na gniazdko.
Boazeria w naturalnym odcieniu wygląda nieciekawie i staroświecko...

 ...ale wystarczy trochę białej farby i jest piękna :) 








 Ściana jest jeszcze nieskończona, muszę wymienić gniazdko na białe oraz zaakrylować wszelkie nierówności i szpary, bo deski, które wykorzystałam, to były te najgorsze z ubytkami, które pozostały po kładzeniu boazerii w kuchni. Muszę pomyśleć też nad zagospodarowaniem ramek i ich ułożeniem nad deskami. Brakuje mi też kątownika do wykończenia na rogu, który na razie wygląda tak



 Bardzo podoba mi się połączenie drewnianych desek z białą wikliną i żałuję, że nie mamy w przedpokoju miejsca na ustawienie wiklinowego fotela.

Dojrzewam też powoli do tematu dużej szafy w przedpokoju, w miejscu lustra i komody. Obawiam się jednak, że przedpokój mocno się zmniejszy i zaciemni, nie wiem też, jak ewentualnie rozwiązać kwestię murka oddzielającego pokój od przedpokoju-rozwalić, domurować, zostawić jak jest...?. Mieścimy się co prawda jakoś, ale nie ma co ukrywać-duża pojemna biała szafa po sufit przydałaby się...

Póki co cieszę się jasnym, słonecznym przedpokojem :)

Miłego dnia Dziewczyny, pozdrawiam Was serdecznie!
I przypominam o trwającym candy z poprzedniego posta, sądząc po ilości komentarzy (ponad 200!!!), słoiki z rurką przypadły Wam do gustu:)






wtorek, 2 lutego 2016

Słoiki z rurką




Witajcie Dziewczyny! Słoiki z rurką - robiłam do nich przymiarkę już w zeszłe lato. Ładne, estetyczne, pasujące generalnie do "skandynawsko-bielonego dizajnu":) no i wyglądają na praktyczne. Zobaczyłam ostatnio taki zestaw w Duce, ale znowu odłożyłam zakup. 
 Obok domu mamy taki sklep z artykułami gospodarstwa domowego, chemią gospodarczą itp., do którego bardzo lubię zaglądać. Od czasu do czasu można w nim wypatrzeć perełki za przyzwoitą cenę.
No i wypatrzyłam -według informacji na metce - stylowy kubek szklany z rurką:) Zgodnie z posiadaną ilością dzieci, zakupiłam trzy sztuki:)






****
Pomyślałam też, że mogą spodobać się i Wam, dlatego mam dla Was prezent w postaci dwóch takich słoików w kolorze wiosennej zieleni.

Chętnych proszę o pozostawienie komentarza z informacją o udziale w zabawie, a osoby anonimowe o dopisanie e-maila. 

Termin - niech będą 2 tygodnie, czyli do 16 lutego:) 

Do wylosowanej osoby pojadą dwie poniższe sztuki



 

A pozostając w temacie naczyniowo-kuchennym, kilka weekendowych migawek z naszej kuchni. Świąteczne szarości pochowane, wróciłam do błękitów i granatu, które ładnie komponują się w połączeniu z bielą mebli i płytek oraz z szarością ścian.




 

Ponieważ dostałam ostatnio od Was kilka pytań odnośnie pomalowanych płytek kuchennych, informuję, że mają się bardzo dobrze, nawet w miejscu najbardziej narażonym na uszkodzenia, czyli przy kuchence i zlewie. Nic nie odpada, nie odpryskuje, łatwo jest je utrzymać w czystości, mam wrażenie, że nawet lepiej, niż bez malowania. Malowane były prawie pół roku temu, we wrześniu emalią akrylową Fluggera (Interior High Finish 20), tą samą, co meble.

 


 Mój przedświąteczny kuchenny nabytek-ikowska półka też zmienił swój look na błękity. Zakup jej i powieszenie w tym miejscu to był strzał w dziesiątkę, dzięki temu mam mnóstwo rzeczy pod ręką - nożyczki, szczotka, ścierka, sól, ulubione kubki i miseczki...ach...:)











 


 Pozdrawiam Was ciepło!
A komu w oko wpadły stylowe kubki szklane z rurką - zapraszam do zabawy:)

Miłego dnia!