piątek, 14 stycznia 2011

Córka młynarza, czyli o moich ulubionych kolorach

Moja przyjaciółka S. z miasta Sz., z którą razem studiowałysmy i mieszkałyśmy razem przez kilka lat (pozdrawiam Cie Mary:) ), nazywała mnie czasami córką młynarza:) Było to wynikiem mojego umiłowania, szczególnie w okresie wiosenno - letnim, do białych, jasnych ubrań. Zresztą tak mi pozostało do dzisiaj. Mam oczywiście w swojej szafie ciemne rzeczy, nawet letnie, ale zdecydowanie rzadziej je noszę, no i jest ich mniej. Podobnie jest z kolorami w moim mieszkaniu. Biel, pastele, rozbielone drewno, to jest to, co lubię najbardziej i w takich wnętrzach czuję sie dobrze. Mogą to być odcienie kremowego, jasnoróżowego czy błękitu, w kratkę, w paski lub w kwiaty. Ważne, żeby było jasno i pastelowo:)








Oczywiście, jak widać poniżej, miałam również okres zachwytu żółtościami i pomarańczami. Jest też coś w tych kolorach, szczególnie w połączeniu z kroplą czerwieni. Są ciepłe, energetyzujące, ładnie wyglądają z jasnymi dodatkami. Ale też na dłuższą metę są męczące dla oka. W takich odcieniach urządziłam na początku nasze mieszkanie, no i mieliśmy przez jakiś czas całą gamę kolorów od żółtego po czerwony. Jak teraz oglądam stare zdjęcia, to czasami najdzie mnie tęsknota za kolorowymi ścianami, ale tylko na chwilę:)








16 komentarzy:

  1. Hej:) Od dawna przeglądam Twoje foty na Picassie:) Mam Cię w 'ulubionych', stąd przy zaproszeniu na bloga - odwiedziłam go:) Mieszkanko bardzo fajniusie i przytulne, śledzę na bieżąco zmiany:) Pozdrawiam serdecznie
    http://picasaweb.google.com/kalbarczyk.joanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    Po pierwsze: najlepsze życzenia urodzinowe!
    Po drugie: baaaardzo mi się u Ciebie podoba!
    Po trzecie: na pewno regularnie będę do Ciebie zaglądać.
    P.S. Ta metamorfoza salonu z kolorowego na pastelowy bardzo korzystna.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj -wpadłam przez przypadek i już widzę ze mamy wiele wspólnego :-)).
    Salon po " wybieleniu" zrobił sie lekki dla oka i stonowany. Duzo lepiej teraz wygląda. Jestem ciekawa czy sosnowe mebelki tez padną ofiara bielenia, hehehe. Ślicznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Spełnienia najnskrytszych marzeń:)))))))

    Uwielbiam Pani mieszkanko w pastelowych barwach....

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjaciółka S z miasta Sz:

    Widzę, że dopieszczasz swojego bloga w takim samym stopniu, jak swoje (obecnie) białe wnętrza. Niniejszym przepraszam, że nie dawałam Ci przesuwać raz w tygodniu naszych, pomalowanych farbą wodną, mebli w akademiku ;-))) Całuję! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spełnienia marzeń pociechy z dzieciaczków i cały czas tej pasji jaką jest "blogowanie"spóźnione ale szczere życzonka

    OdpowiedzUsuń
  7. Sandra, ty Starucho-Kocham Cię:)Przypomniałaś mi swoim postem, jak to błagałam Cię, żebyśmy poprzestawiały meble w naszym akademikowym pokoju:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. dużo ciekawych pomysłów tutaj!

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie tu u Ciebie muszę częściej tu zaglądać

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten wpis jest bardzo ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba zakupię pokrowce również na swoje krzesła

    OdpowiedzUsuń
  12. W takim salonie świetnie wyglądały by antyczne dodatki. Bardzo podoba mi się ta koncepcja.

    OdpowiedzUsuń